niedziela, 26 kwietnia 2015

Nowości firmy Marion + denko

Przyszła pora na kolejny post kosmetyczny. Tym razem będzie to krótka recenzja produktów, które miałam przyjemność w ostatnim czasie testować.
Główną uwagę chciałam skupić na kosmetykach z firmy Marion, które udało mi się wygrać w konkursie. Produkty, które wam prezentuję wypróbowałam na sobie po raz pierwszy, ponieważ wcześniej nie miałam z nimi styczności - są to więc nowości w mojej kosmetyczne. Największą ilość stanowią produkty jednorazowego użytku, więc postanowiłam, że stworzę post pod słynnym już tytułem DENKO i dorzucę też kilka innych, zużytych przeze mnie kosmetyków.







Na wstępie dodam tylko, że posiadam także inne kosmetyki z tej firmy i szczerze jestem z nich bardzo zadowolona, więc tym razem byłam ciekawa jak sprawdzą się ich nowości.


1. Hair ANTI-AGE 10 w 1 - maska odmładzająca do włosów

Opakowanie jest dość duże, ale poręczne. Odpowiednio wąskie, więc idealnie mieści się w dłoni, co ułatwia aplikację. Aplikator nie zacina się i idealnie aplikuje produkt na włosy.
Zapach maski nie bardzo mi się spodobał, ale to raczej kwestia gustu. Jak dla mnie pachnie kosmetykami fryzjerskimi, ale takimi mniej przyjemnymi. Długo utrzymuje się na włosach.
Konsystencja jest dość gęsta, typowa dla masek do włosów. Obawiałam się, że przez to aplikator będzie się zatykał, ale na szczęście nie, produkt idealnie rozprowadza się na włosy lekką mgiełką.
Maskę aplikuję wskazaną przez producenta ilość razy, na umyte, lekko podsuszone włosy, co okazuje się wystarczające.
Kosmetyk ten ułatwia rozczesywanie, włosy nie plączą się. Po wyschnięciu są gładkie, nie puszą się i nie elektryzują. Ważne jest by stosować go zalecaną ilość razy, ponieważ przy większej ilość mogłby obciążyć włosy. Produkt ten jest świetnym pomocnikiem przy niesfornych włosach, po jego użyciu znacznie lepiej się układają.


2. Zabieg laminowania włosów - Diamentowy połysk 



Opakowanie jest wystarczające jak na produkt do jednorazowego użytku, jednak wolałabym, żeby tego typu kosmetyki były produkowane w większych opakowaniach (takiego typu jak odżywki, czy szampony). Przy stosowaniu na mokre włosy wygodniejsze byłoby inne opakowanie, ponieważ trudno jest wydostać całość produktu z saszetki mokrymi rękami.
Zapach jest przyjemny, lekko kwiatowy, powiedziałabym, że „fryzjerski”, ponieważ produkt pachniał dość specyficznie, jak profesjonalne kosmetyki stosowane w salonach fryzjerskich.
Konsystencja jest wystarczająco gęsta, typowa dla masek do włosów.
Produkt przyjemnie się nakłada, nie jest wodnisty, przez co nie spływa z włosów. Już w czasie aplikacji czuć wyraźne wygładzenie.
Efekt? Rewelacyjny! Pomimo tego, że nie zastosowałam produktu dokładnie tak, jak zalecił producent (po spłukaniu kosmetyku wysuszyłam tylko lekko włosy i nie stylizowałam ich, ponieważ na co dzień tego nie robię, by nie niszczyć włosów), moje włosy były idealnie wygładzone, miłe/miękkie w dotyku i błyszczące. Zabieg ten jest podobny do stosowania maski do włosów, ale po nim włosy są zdecydowanie w lepszej kondycji, co jest widoczne od razu po zastosowaniu. Włosy są również odpowiednio dociążone, nie elektryzują się oraz nie puszą. Jestem posiadaczką prostych włosów, więc nie wiem jak sprawdza się przy kręconych, ale uważam, że kobiety posiadające włosy takiego typu jak ja, nie potrzebują ich dodatkowo stylizować – zabieg sprawdzi się po doprowadzeniu włosów do naturalnego wyschnięcia.
Ten produkt spełnił moje wymagania i uważam go za numer jeden wśród kosmetyków, które miałam przyjemność testować.


3. Kokosowy olejek do kąpieli
 
Opakowanie wystarczające jak na produkt jednorazowego użytku, bardzo praktyczne, można je zabrać ze sobą w podróż, nie zajmuje dużo miejsca.
Bezpośrednio z opakowania zapach wydawał się bardzo mocny, przypominał likier kokosowy (wyraźnie wyczuwałam w nim alkohol). Po wlaniu do wanny, zapach był bardzo delikatny i przyjemny, co zdecydowanie jest plusem. Nie był duszący, zbyt intensywny, pozwalał na rozluźnienie się podczas kąpieli.
Konsystencja typowa dla wszelkiego rodzaju olejków, wystarczająco tłusta.
Olejek po wlaniu do wanny pod strumień wody wytworzył pianę, a woda zabarwiła się na piękny, morski kolor.
Po kąpieli z olejkiem Marion skóra była gładka i przyjemnie, delikatnie pachniała. Olejek nie wysusza skóry, a wręcz przeciwnie – sprawił, że była miękka i odprężona.


4. Marion SPA - maseczka do twarzy regenerująco-ujędrniająca


Opakowanie typowe dla maseczek do twarzy. Jeśli maseczka jest przeznaczona do jednorazowego użytku, to opakowanie nie sprawia żadnych trudności.
Zapach jest bardzo przyjemny, lekki, kwiatowy. Nie jest męczący/duszący po aplikacji na twarz.
Konsystencja jest dość lejąca, momentami utrudniała aplikację, ponieważ „ślizgała” się po twarzy.
Tego typu maseczki przeważnie przeznaczone są do jednorazowego użytku. Maseczka Marion zdecydowanie wystarczy na minimum 3 użycia, nawet jeśli nałożymy obfitą ilość na twarz. Jest to spowodowane tym, że maseczka ma zbyt wodnistą konsystencję. Nałożona większa ilość nie trzymała się w jednym miejscu na twarzy. To, że maseczka wystarcza na kilka razy jest dla mnie plusem, ale zdecydowanie nie przy takim opakowaniu.
Po zastosowaniu cera była wygładzona i przyjemna w dotyku. Zdecydowanie czuć, że została odżywiona i odpowiednio nawilżona. Świetnie stosuje się ją także rano, jako zabieg przygotowujący skórę do nałożenia makijażu.


5. Perfumowane chusteczki odświeżające

Opakowanie typowe dla tego typu chusteczek. Poręczne, idealnie sprawdzi się w podróży.
Zapach jest przyjemny, kwiatowy, przypomina delikatne perfumy, ponadto długo utrzymuje się na skórze.
Chusteczki są wystarczająco mokre, nie wysychają szybko, jedna chusteczka wystarcza by przetrzeć ciało/ręce kilkanaście razy.
Chusteczki są przyjemnie chłodne, co dalej efekt odświeżenia. Z pewnością idealnie sprawdzą się w gorące dni.
Po zastosowaniu skóra jest odświeżona i przyjemnie schłodzona. Delikatnie pachnie przez kilka godzin.




Kolejne produkty, które zużyłam ostatnimi czasy to próbki: szampon i odżywka Nivea oraz balsam do ciała Kolastyna. Ostatni produkt, który zresztą znajdziecie w ofercie Mariona, to zdecydowanie moje odkrycie roku. Przeczytajcie dlaczego tak go pokochałam!



* Hydra energy - balsam do ciała Kolastyna


Gdy użyłam tej próbki od razu chciałam więcej. Świetny zapach, świeży, jest w nim coś takiego, że nie mogłam przestać go wąchać. Bardzo mi się spodobał.
Konsystencja jest odpowiednia dla balsamów do ciała, dobrze rozprowadza się na ciele.
Balsam idealnie nawilża i wygładza, sprawdzi się u osób posiadających suchą i wrażliwą skórę. Dość szybko się wchłania, ale pozostawia na naszym ciele film, dzięki któremu skóra cały czas pozostaje gładka i nawilżona. 
Z pewnością kupię opakowanie pełnowymiarowe.


* Szampon i odżywka do włosów farbowanych Nivea


Tak jak podejrzewałam na początku - szampon nie wyróżnia się niczym szczególnym. Nigdy nie oczekuję od szamponów jakiegoś super działania, ważne żeby skutecznie oczyszczał skórę głowy i nie obciążał włosów. Nivea spełnia tę funkcję i w zasadzie to tyle na jakiego temat. Osobiście jestem zwolenniczką naturalnych, ziołowych szamponów oraz tych przeznaczonych dla dzieci.
Odżywka natomiast w miarę pozytywnie mnie zaskoczyła. 
Zapach przyjemny, typowy dla kosmetyków Nivea. Odżywka już podczas nakładania przyjemnie wygładza włosy, łatwo przeczesać je palcami.
Produkt ten pozytywnie mnie zaskoczył. Najczęściej sięgam po maski do włosów, ponieważ odżywki mnie nie zadowalają. Natomiast po zastosowaniu tego kosmetyku włosy były miękkie i lekkie. Nie puszyły się i nie były obciążone. 
Może kiedyś kupię całe opakowanie.


Przyszedł czas na zwycięzcę dzisiejszego posta. Mój numer jeden w pielęgnacji... TWARZY!

* Golden Skin Care - serum do twarzy, szyi i dekoltu Marion


Nie podejrzewałam nawet, że ten produkt tak bardzo mnie zaskoczy. Już od jakiegoś czasu poszukiwałam jakiegoś serum. Zachęcona wieloma pozytywnymi opiniami na temat kwasu hialuronowego postanowiłam poszukać czegoś właśnie z tym składnikiem. Czegoś, przez co oczywiście nie ucierpi mój portfel. Serum z Marion kosztuje maksymalnie około 12 zł, więc postanowiłam je wypróbować. Na początku chciałam poczytać jakieś opinie na jego temat. Nic. Nie znalazłam recenzji u żadnej blogerki. Postanowiłam zaryzykować i sprawdzić go na własnej skórze. Nie zawiodłam się!
Serum znajduje się w małym, eleganckim słoiczku z pipetką, co zdecydowanie ułatwia nam stosowanie. Wystarczy 2-3 kropelki by pokryć całą twarz, przez co jest także wydajne.
Serum stosuję zawsze na noc, ale rano, np. jako baza pod makijaż, również się sprawdzi. Rozprowadzam go bezpośrednio na oczyszczoną twarz lub na wcześniej nałożony krem. Produkt ten cudownie nawilża i wygładza skórę. Wierzcie lub nie, ale momentalnie po nałożeniu skóra jest napięta, a zmarszczki mimiczne są jakby wygładzone, niewidoczne. Skóra ma zdrowy wygląd, wyraźnie widać, że zostało jej dostarczone to, czego potrzebowała.
Każdej kobiecie serdecznie polecam. Ja na pewno kupię to serum nie jeden raz.




Yourpassion

2 komentarze:

  1. zdecydowanie olejek kokosowy do kąpieli bym z chęcią wypróbowała, bo ostatnio mi się moje ulubione pokończyły, a coś nowego zawsze by się przydało. szczególnie gdy pachnie kokosem, którego uwielbiam. :) muszę się rozejrzeć za tym specyfikiem. ;)
    pozdrawiam.
    http://poprostumadusia.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo udane produkty Marion,ten zabieg laminowania bardzo mnie ciekawi :-) Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń