wtorek, 23 grudnia 2014

Moje włosowe bestsellery

Cześć!

Dzisiaj przychodzę do Was po raz pierwszy z kosmetycznym postem. Postanowiłam napisać co nieco o moich włosach i ich pielęgnacji. Kosmetyków jakich używam jest całkiem sporo (chyba jak u każdej dziewczyny), ale dzisiaj postanowiłam skupić się tylko na kilku najważniejszych, które bardzo pozytywnie mnie zaskoczyły i dzięki którym moje włosy wyglądają na tyle dobrze, bym była zadowolona. Może ktoś powie, że moje włosy to nic specjalnego, wcale nie wyglądają dobrze ani zdrowo, okej, ale uwierzcie mi, że kiedyś było dużo, dużo gorzej. Gdy byłam małą dziewczynką posiadałam długie, zdrowe włosy, ale gdy nadszedł czas Komunii Świętej a następnie jej koniec, pomyślałam - Jest! Nareszcie zetnę włosy - i tak oto z włosów po pas zostałam posiadaczką takich do ramion. Później tego żałowałam, standard, ale to oczywiście nie było najgorsze. Gimnazjum - czas buntu, kreowania siebie i ciągłego poszukiwania (wszystkiego). Jakby na to spojrzeć, to nie było chyba tak źle, bo właśnie wtedy postanowiłam zostać posiadaczką jasnego blondu (zapomniałam wspomnieć, że mój naturalny to ciemny blond) i tak zostało aż po dzień dzisiejszy z małymi zmianami. Wtedy właśnie po raz pierwszy i ostatni w życiu nałożyłam na włosy rozjaśniacz przy pomocy mojej koleżanki. Efektu chyba nie muszę przedstawiać? Powiem tylko tyle, że na drugi dzień szłam do fryzjera. Później mijały miesiące i lata, kolor mi się podobał, dobrze się w nim czułam, jednak oczywiście do tego dochodziły eksperymenty w ścinaniu włosów, tapirowanie i DZIEŃ w DZIEŃ prostowanie włosów (która się pod tym nie podpisze?). Kiedyś też raz zafarbowałam włosy na blond, postarzały mnie, znów wróciłam do blondu z kolejnym efektem "żółtka" i w sumie tak to wyglądało. Wszystko sprowadza się do jednego - miałam zniszczone włosy baaardzo długo. W końcu kiedyś zmądrzałam i zaczęłam o nie dbać, a w ostatnich miesiącach nawet obsesyjnie. Dziś już praktycznie nie farbuję włosów, czasem odświeżę kilka kosmyków gdy mojej mamie zostanie troszkę farby. Udało mi się samodzielnie zrobić ładne przejście pomiędzy odrostem a farbowanym blondem (zależało mi na "naturalnym ombre") i moim zdaniem jest całkiem okej. Specjalnie nie pisałam nic na temat gęstości moich włosów - od zawsze są cienkie, nie jest to spowodowane ich stanem, po prostu mam to w genach. Okej koniec zbędnego pisania, stwierdziłam teraz, że ograniczę się do minimum co do opisu produktów, napiszę Wam jedynie moją opinię.

Na początek małe porównanie:

Od lewej: 2010 - pierwsze rozjaśnianie; 2012; luty 2014 - ostatni czas kiedy ścięłam włosy (długość ok. do łopatek); i ostatnie zdjęcie - moje włosy teraz :)

Wspomnę jeszcze, że moje włosy są bardzo oporne w rośnięciu, dlatego jestem tym bardziej zadowolona z ich teraźniejszego stanu.


Jeśli chodzi o kosmetyki na pierwszy plan idzie SZAMPON. Ma on przede wszystkim oczyszczać skórę głowy i nasze włosy. Nigdy nie ufam szamponom, na których producent zachłannie pisze, że zwiększają objętość. Wiadomo, kieruję się opisem odpowiednim do mojego typu włosów, ale nic poza tym. Swoje włosy rozjaśniłam tylko jeden raz w życiu w 2010 roku, ale niestety po dzień dzisiejszy zauważam tego negatywny skutek - nie mogę używać ziołowych szamponów, ponieważ potem nie jestem w stanie ich rozczesać i tracę je garściami. Pewnego razu znowu postanowiłam spróbować, ponieważ zależało mi na "bardziej naturalnym" i lekkim szamponie i tak oto udało mi się znaleźć mój numer jeden:



Barwa Ziołowa - Szampon Skrzyp Polny.
Kupuję go w Realu (w innych supermarketach też widziałam), na początku był w małych butelkach (koszt około 3,50 zł), ale ostatnio znalazłam tylko duże w cenie 6,50 zł. 

Jestem naprawdę BARDZO z niego zadowolona. Super odświeża, dobrze myje skórę głowy, a włosy dobrze się rozczesują. Opis producenta i skład na załączonych zdjęciach. Przyznam się szczerze, że sama będąc w sklepie nie czytam składów. Przeglądając multum stron internetowych, ze wskazówkami "co dobre a co złe", nadal nie jestem w stanie zapamiętać tych wszystkich nazw - a nawet jeśli, to musiałabym szukać godzinami dobrego szamponu. Z doświadczenia wiem, które to te "bardzo złe" i myślę, że udaje mi się kupować te z lepszym składem. Oczywiście nie używam jednego szamponu, zawsze myję włosy na zmianę dwoma innymi.


Drugi produkt, to cudowny specyfik marki Kallos, myślę, że uwielbiany przez niejedną osobę.




Kallos - Serical Latte Hair Mask
Kupuję w Hebe, koszt do 12 zł ( 1000 ml!)
Nie wiem czy jest sens rozpisywania się, chyba każdy kiedyś wypróbował jakąkolwiek maskę z Kallosa. Osobiście wcześniej męczyłam (ponad rok czasu) i już wtedy się zakochałam. Gdy udało mi się ją skończyć pod wpływem pozytywnych opinii kupiłam tę na zdjęciu powyżej. Nie jestem w stanie znaleźć żadnych minusów. Cudowny zapach (aż chce się ją zjeść), włosy po niej są odżywione i niesamowicie miękkie, WYDAJNOŚĆ! Wydajność! Używanie masek z Kallosa niektórym może się znudzić - wystarcza na mega długo.


Kolejny produkt, który chcę Wam przedstawić bardzo lubię, ale nadal poszukuję czegoś idealnego.


Bioelixire - Argan Oil
Bodajże Rossmann - w promocyjnej cenie około 6 zł, w standardowej do 10 zł, ale nie jestem pewna.
Serum na końcówki z olejkiem arganowym to coś, czego na co dzień potrzebują moje włosy. Niestety końcówki moich włosów są przesuszone i zawsze staram się dostarczyć im nawilżenia. Serum z Bioelixire jest najlepszym jakie miałam, ma piękny zapach, wygładza moje końcówki i również, pomimo małej pojemności, wystarcza na długo. Niestety, tak jak pisałam, chętnie wypróbowałabym także czegoś innego (oprócz Jedwabiu), ponieważ nakładając olejek na noc, rano znowu budzę się z "sianem" na końcówkach, zwłaszcza w okresie zimowym jest to moją udręką. Pomimo tego uważam, że znacznie pomogło mi w utrzymaniu zdrowych włosów.

Ostatnim kosmetykiem jaki chciałam Wam pokazać, jest (pewnie też już większości znana) odżywka do skóry głowy.

Farmona - Odżywka do włosów i skóry głowy JANTAR
(wybaczcie zdjęcie z internetu, nie posiadam opakowania, gdyż zawartość przelewam sobie do buteleczki z wygodnym aplikatorem)
Wcierkę można kupić a aptece i niektórych drogeriach - koszt do 12 zł.

Jantar to produkt dzięki któremu moje włosy zaczęły rosnąć. Czytając w internecie mnóstwo opinii zauważyłam, że u innych dziewczyn nie wpływa on jednak na szybszy porost włosów, ale powoduje wysyp "baby hair". U mnie również pojawiło się trochę nowych włosów, ale zwiększenie ich długości było bardziej widoczne. Cóż, kosmetyki działają na każdego inaczej.
Gdy zaczęłam stosować wcierkę na początku robiłam to bardzo regularnie, według zaleceń producenta - codziennie przez okres 3 tygodni, przerwa około tygodnia i od nowa. W moim przypadku jedna butelka starczyła na dwie takie trzytygodniowe sesje. Kolejną zakupioną butelkę stosuję już mniej regularnie, jak tylko mam czas i o tym pamiętam, ale nie zauważyłam pogorszenia jakości moich włosów. Jantar uważam za bardzo dobrą odżywkę, pomocną przy zapuszczaniu włosów.

Jeśli chodzi o kosmetyki do pielęgnacji włosów na dzisiaj to tyle. Byłabym jednak głupia nie wsadzając na moją listę bestsellerów pt. "W kierunku długich i zdrowych włosów" jeszcze jednej rzeczy.



Tangle Teezer - szczotka do włosów
Standardową szczotkę można w tej chwili kupić już do 30 zł, kompaktowa wersja (zatykana, chroniąca włoski przed wyginaniem) to już koszt do 50 zł.

Specjalnie nie będę się rozpisywać na jej temat. Po internecie krąży multum negatywnych komentarzy. "Jak można dać tyle pieniędzy za takie coś", "kawałek plastiku z igiełkami", "pewnie zaraz się powykrzywia, zepsuje" - w dodatku często przeczytać można te komentarze na podstawie podróbek, które można kupić w internecie, lub swego czasu widzianych w Biedronce. To jednak całkiem co innego, ząbki są bardziej wytrzymałe, nie wykrzywiają się gdy odpowiednio dba się o szczotkę (należy przechowywać ją ząbkami do góry - do torebki przeznaczona jest wersja kompaktowa) a jednocześnie delikatne, nie tak toporne, "drapiące" jak w podróbkach. Powiem tyle - kto nie spróbuje nigdy się nie dowie jak jest naprawdę. Sama przez pewien czas zwlekałam, ale gdy już kupiłam Tangle Teezer wycofałam wszelkie swoje wątpliwości. Kiedyś moje włosy były w całym moim domu, dosłownie WSZĘDZIE, teraz znajduję je tylko na szczotce (każdemu wypada dziennie około 80 włosów). Nie wyrywa, nie ciągnie, masuje skórę głowy, kiedyś była dużooo droższa.. co ja będę mówić, KUPCIE!







Całuję,
Yourpassion

6 komentarzy:

  1. Wypróbuj kallosa Keratin. Będziesz zachwycona ! :) Do mnie właśnie jadą takie niedostępne w drogeriach jak: Jagodowa, Bananowa(ta akurat chyba w naszym Hebe jest), Algowa, Jaśminowa i Omega. Będę miała zapas na ponad rok ! :D
    Do szamponu nie przywiązuje ogromnej wagi - mam tylko jedno zastrzeżenie , ma mieć krótki skład. Aktualnie mam schauma fresh it up i pachnie prze prze pięknie ! Olejujesz? Mi to chyba pomogło :D Chociaż ostatnio nie mam czasu na to, tylko maski.
    Też mam tangle, zwykłą i kompaktową. Zwykła ma już chyba 2 lata i co prawda pojawiły się na niej przebarwienia i parę krańcowych igiełek się powyginało ale dalej ją uwielbiam. Szczotka ideał! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie chciałam wypróbować Algową, jak wypróbujesz daj znać.
      Włosy olejuję jedynie w wakacje, ponieważ wole zostawić olej na noc ) w czasie studiów nie mam możliwości mycia włosów rano :(. Jednak nie zauważyłam po tym większych zmian.
      Też myślę nad kompaktową, jednak poza domem rzadko rozczesuję włosy - jak będę mieć jakiś przypływ gotówki to wtedy kupię :D

      Usuń
  2. Zastanawiam się ciągle nad kupnem TT, chyba jednak spróbuję ;)
    www.vaguue.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. TT - ponoć zwykłe szczkotki nie umywają się. Chyba spróbuję.

    OdpowiedzUsuń